Alec grać potrafi, co nie raz już udowodnił. Świetnie wychodzą mu role drugopanowe ("Glenagarry Glen Ross", "Cooler", "Infiltracja") - ma talent zwłaszcza do grania zimnych, bezwględnych łajdaków. Jego braciszkowie - także aktorzy, już tak dobzi w tej trudnej sztuce udawania kogoś innego nie są.
Kiedyś bił charyzmą, kapitalnym wyglądem i w dodatku naprawdę fajnie grał - w "Soku z Żuka", "Lekcji Przetrwania", "Cieniu", "Polowaniu na Czerwony Paździenik", "Pod Presją", czy "Zawódzie: Pan Młody".
Był jednym z ulubionych aktorów mojego dzieciństwa (podczas gdy 95% moich znajomych wymieniało wówczas Schwarzennegera i Stallone'a:), tym bardziej dziś ciężej mi się na niego patrzy, bo potwornie się zmanierował - podobnie jak Madsen wszystko już dziś gra podobnie.